Lustereczko powiedz przecie…

Trudno sobie wyobrazić renesans bez szklanych luster. (które oczywiście nie są lustrami nietłukącymi ;-) Czy człowiek mógłby zacząć myśleć o sobie jako jednostce gdyby nie był w stanie zobaczyć własnej twarzy? Czy mógłby „wymyślić” humanizm i indywidualizm? Oczywiście zawsze dało się przeglądnąć w sadzawce lub skorzystać z lustra wykonanego z polerowanego metalu. Jednak to dopiero szklane zwierciadła oznaczały prawdziwą rewolucję. O dziwo w źródłach historycznych nie zachowało się o niej za wiele informacji. (Na marginesie można powiedzieć że teraz przeżywamy kolejną rewolucję. Tym razem związaną z lustrami nietłukącymi. Dzięki mamy połączenie funkcji użytkowych z bezpieczeństwem.

Średniowiecze przejęło w spuściźnie po antyku zwierciadła metalowe, początkowo urozmaicając tylko ich kształty. Tego typu przedmioty były znane od tysięcy lat i nie stanowiły żadnej nowości, choć używano ich głównie na dworach i w wyższych warstwach społecznych. Niezbędnym elementem stroju damy było małe lusterko kieszonkowe lub ręczne, noszone bądź to u pasa, bądź zawieszane na szyi. Już we wczesnym średniowieczu, wzorem minionej epoki, wykonywano niezwykle kosztowne, bogato zdobione zwierciadła. Srebrne lustro posłał w darze królowej Nortumbrii Etelberdze papież Bonifacy IV. Inne drogie zwierciadła odnajdujemy w inwentarzach skarbców królewskich i książęcych całej Europy. Wszystko to jednak były lustra w ogóle nie przypominające tych znanych nam dzisiaj. W bardzo ograniczonym stopniu spełniały swoją podstawową rolę, czyli odbijały sylwetkę spoglądającej na nie osoby. Zmianę miały przynieść dopiero lustra szklane, które jednak teraz są wypierane przez lustra bezpieczne wykonane z tworzywa sztucznego.

Teofil, mnich benedyktyński będący autorem XII-wiecznego podręcznika rzemiosła, ze szczegółami omawia różne zastosowania szkła, ale nie wie nic o wykonywaniu luster z takiego materiału. Podobnie Roger Bacon piszący w roku 1266 ogranicza się do luster brązowych, stalowych i srebrnych. Jeszcze inny autor, w dziele z końca XIII wieku, nazywa warsztat wytwarzający lustra „kuźnią”, co raczej nie pozostawia wątpliwości do co wykorzystywanego materiału.

Tymczasem już w XV wieku dostępność szklanych luster wydaje się rzeczą oczywistą. W Niemczech wytwarzano wówczas wypukłe zwierciadełka szklane nazywane Ochsenaugen - „wolimi oczami”. Powstawały z wypełnionych mieszanką cyny, antymonu i żywicy szklanych kul, które po ostudzeniu cięto na małe soczewki. Nie były to lustra zbyt dokładne, a mały rozmiar ograniczał ich zastosowania, ale można je było tworzyć szybko, stosunkowo tanio i w dużych ilościach. Lustro, przynajmniej kieszonkowe, powoli stawało się towarem ogólnodostępnym. W piętnastym wieku okrągłe zwierciadła z wydymanego szkła zagościły także, i to w niemałej liczbie, w domach krakowskich patrycjuszy. Na zachodzie, szczególnie w Niderlandach, w tym czasie gustowano już w dużych, ściennych lustrach. Do nas dotarły one dopiero w epoce Renesansu. W XIII wieku rękodzielnicy nic nie wiedzieli o szklanych zwierciadłach. W wieku XV mógł je mieć każdy z nieco bardziej zasobną sakiewką. Jak nastąpiła ta gwałtowna przemiana i skąd przyszedł nowy wynalazek?

Wiadomo, że w 1383 roku gildia rękodzielników wytwarzających lustra szklane istniała w Norymberdze. Podobna, ale wcześniejsza o niemal 100 lat informacja pochodzi z Włoch: już w pierwszych latach XIV wieku (jeśli nie wcześniej) rzemieślnicy z Murano pod Wenecją znali technikę konstruowania luster ze szkła podlanego ołowiem. Źródła literackie potwierdzają tę wzmiankę. W Boskiej Komedii Dantego możemy przeczytać o szybie szklanej podbitej ołowiem, a to dzieło powstałe w latach 1308-1321. Kolejne źródła dowodzą jednak, że Teofil i Roger Bacon nie znali wynalazku, który musiał istnieć już w ich czasach. Francuski pisarz i zakonnik Wincenty z Beauvais pisał około roku 1250, że najlepsze ze wszystkich są zwierciadła ze szkła i ołowiu, ponieważ szkło dzięki swej przezroczystości lepiej odbiera promienie. Wykazano, że metoda wyrabiania luster szklanych wykładanych cienką blachą była znana już przed 1200 rokiem, choć rzadko ją stosowano i niewielu rękodzielników o niej wiedziało.

Na tym swój wywód zamyka Mieczysław Wallis, autor wydanej w 1973 roku książki „Dzieje zwierciadła”. Jego zdaniem: wczesne średniowiecze posługuje się niemal wyłącznie lustrami metalowymi. Podręczniki arabskie z przełomu X i XI wieku znają tylko zwierciadła ze stali i srebra. Najprawdopodobniej nie do końca ma rację. Z nowszych badań wynika, że to na opanowanych przez muzułmanów terenach Hiszpanii po raz pierwszy w średniowieczu zaczęto wyrabiać szklane lustra – zdaje się, że już w X-XI wieku. Pisze o tym Kasem Ajram w książce „The Miracle of Islam Science” („Cud muzułmańskiej nauki”). Nie sposób znaleźć tak wczesnych przykładów użycia szklanych luster na terenie chrześcijańskiej Europy. Tak więc najpewniej właśnie z muzułmańskiego świata przybył do nas ten rewolucyjny wynalazek.

Czy to już koniec tej historii? Prawie. Na koniec należy jeszcze nadmienić, że wszystkie te średniowieczne perypetie nastąpiły… prawie tysiąc lat po wynalezieniu szklanego lustra. Takich zwierciadeł po raz pierwszy użyli ponoć Rzymianie z Sydonu w I wieku n.e. (obecnie Liban). Były to głównie małe, kieszonkowe lusterka – podobne do tych, które w Niemczech upowszechniły się piętnaście stuleci później.

Obecnie przeżywamy kolejny przełom w dziedzinie luster. Jest nim oczywiście wynalezienie luster nietłukących. Mnogość ich zastosowań jest niezliczona. Mogą one być używane jako lustra drogowe, które dzięki temu że są nietłukące są odporne na wandalizm i inne zdarzenia losowe. Lustra nietłukące mogą byś stosowane na basenach w przedszkolach i bawialniach, czyli wszędzie tam gdzie stłuczone lustro stwarza zwiększone ryzyko. Lustra nietłukące to także lustra przemysłowe stosowane w przemyśle spożywczym. Procedury HACCP wymagają eliminowanie szkła z hal produkcyjnych a lustra nietłukące są lustrami bezpiecznymi gdyż nie są ze szkła. Także lustra kontrolne i lustra sklepowe mogą być lustrami nietłukącymi.